Wielkanocna procesja piesza / Świbie

Procesja agrarna piesza mężczyzn z figurą Chrystusa Zmartwychwstałego odbywa się w Poniedziałek Wielkanocny i nazywana jest Procesją za Panem Bogiem lub Chodzeniem za Panem Bogiem. Bierze w niej udział kilkudziesięciu mężczyzn – kawalerowie, żonaci, młodzież męska i mali chłopcy.

Jej najstarsi uczestnicy podkreślają, że jest to długoletnia tradycja, a ze wspomnień ich rodziców i dziadków wynika, że z pewnością istniała już co najmniej w latach międzywojennych. Poza przekazem ustnym nie ma jednak źródeł pisanych czy fotografii archiwalnych, które by to potwierdzały.

Do okresu transformacji (przełom lat 80./90. XX wieku) uczestniczyli w niej przede wszystkim rolnicy. Od lat 90., gdy zlikwidowano podobną procesję w sąsiednich Żernikach,  tamtejsi rolnicy i mężczyźni z rodzin o tradycjach rolniczych dołączają do procesji szałszańskiej. Na mszę świętą w intencji rolników udają się jednak do Żernik. Tam msza, jako pozostałość po nieistniejącej procesji, odbywa się o godzinie 10.00.

Do końca XX wieku w Procesji za Panem Bogiem nie uczestniczyły osoby duchowne. W latach 80. mężczyzn wyruszających na procesję błogosławił ksiądz proboszcz. Sam w niej jednak nie brał udziału, ale odprawiał mszę na jej zakończenie.

Procesja za Panem Bogiem wyrusza o godzinie 6.00 spod drewnianego kościółka pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Szałszy (kościół filialny św. Jana Chrzciciela w Żernikach) i idzie przez wieś, zataczając koło wzdłuż jej granic z Czekanowem i Żernikami. Na czele procesji idą uczestnicy niosący figurę Chrystusa Zmartwychwstałego oraz krzyż z Ukrzyżowanym przepasany czerwoną stułą. Za nimi kroczą chłopcy z dzwoneczkami, orkiestra i wszyscy pozostali. Procesji zawsze towarzyszy orkiestra dęta, do lat 90. XX wieku z Żernik, a potem z Kopalni Węgla Kamiennego Sośnica. Przy wymarszu wygrywa pieśń Kiedy ranne wstają zorze, potem w repertuarze są przede wszystkim pieśni wielkanocne.

Uczestniczący w procesji mężczyźni zatrzymują się na krótką modlitwę przy krzyżach przydrożnych oraz od 2002 roku przy budynku straży, gdzie znajduje się figura św. Floriana przeniesiona tu z terenu zlikwidowanej Huty 1 Maja w Gliwicach. Zdaniem mieszkańców procesję nieprzypadkowo organizuje się po Zmartwychwstaniu, czyli na wiosnę, gdyż ma ona  charakter błagalny (prośby o dobre urodzaje, sprzyjającą pogodę na żniwa, zachowanie pól i zasiewów od klęsk, gradobicia, niepogody) i połączona jest z modlitwą w intencji rolników.

Podczas przemarszu następuje kilkunastominutowa przerwa przy dębach. Tu uczestnicy procesji odpoczywają, składają dobrowolne datki na pokrycie kosztów udziału orkiestry oraz mszy za rolników. Orkiestra przygrywa wesołe melodie, marsze. Od kilku lat podczas przerwy ma miejsce poczęstunek (kawa, herbata, ciasteczka) przygotowany i sfinansowany przez mieszkańców Żernik. Procesja na trasie liczącej 5,5–6 kilometrów trwa około 2 godzin. Po powrocie do kościoła o godzinie 8.15 odbywa się msza święta w intencji rolników. Tylko jeden raz, w 2013 roku, z powodu ogromnej śnieżycy procesję przełożono na 25 maja – dzień św. Urbana.

Ważną rolę w jej organizowaniu pełni Krystian Polywka – kościelny z Szałszy. Zamawia orkiestrę i podczas przerwy zbiera od uczestników pieniądze „na orkiestrę i mszę” (pomaga mu w tym Stefan Michalik). Czuwa nad tym, kto i kiedy niesie figurę i krzyż. Pod koniec procesji szybciej wraca do kościoła, by przygotować go do mszy. Gdy uczestnicy zbliżają się do świątyni, uruchamia dzwony, by oznajmić powrót uroczystej procesji. O śpiew – inicjuje go i prowadzi – dba Stefan Michalik, organista z Żernik. Zajmuje się tym od lat 80. XX wieku.

Zdaniem mieszkańców Szałszy błagalna procesja mężczyzn to piękna tradycja, nie ma takiej nigdzie w najbliższej okolicy i to Szałszę wyróżnia. To tradycja ojców, którą warto pielęgnować. Są zdania, że takiej spuścizny się nie niszczy ani się jej nie sprzeniewierza. Niektórzy nawet uważają, że powinno się ją rozpropagować w okolicznych wsiach po to, by przybywało uczestników. Będzie wtedy jeszcze piękniejsza i łatwiej będzie udźwignąć spore koszty jej organizacji.

 

Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko