W tym dniu wspominana jest pochodzącą z Syrakuz na Sycylii św. Łucja — dziewica i męczennica. Jej imię oznacza „niosąca światło”. Dzień ten nacechowany był onegdaj licznymi wierzeniami i czynnościami nakierowanymi na ochronę domu i domowników przed działaniem sił nadprzyrodzonych i czarownic, przepowiadaniem pogody oraz wróżbami matrymonialnymi. Znamienna w tych zabiegach była liczba 12. Od świętej Łucji do wigilii Bożego Narodzenia obserwowano pogodę, zapisując, jakie warunki atmosferyczne występowały w ciągu tych dni. Każdy dzień odpowiadał kolejnemu miesiącowi w następnym roku. Panny na wydaniu wkładały do wody gałązkę czereśni, zaś w Boże Narodzenie sprawdzały czy zakwitła, co wróżyło szybkie zamążpójście. Przez kolejne 12 dni odkładano też po jednym kawałku drewna, aby rankiem w wigilię zapalić nimi w piecu. Wierzono, iż dym z drewna wskaże osobę, która chce rodzinie zaszkodzić lub jest czarownicą. Współcześnie dawne zabiegi ochronne i wróżby matrymonialne nie są już praktykowane, a kult świętej znacznie u nas osłabł, w przeciwieństwie do Skandynawii, gdzie wciąż się utrzymuje. Ze świętą związane są ludowe przysłowia, np.: „Święta Łucja dnia przyrzuca”, „Na świętą Łucję noc się z dniem tłuce”.
Od kilku lat w okolicach 13 grudnia w szkole podstawowej nr 3 w Siemianowicach Śląskich odbywa się zabawa pod nazwą „Łucyjo – nasze śląskie Halloween”. Dzieci i nauczyciele przebierają się za św. Łucję oraz różne demoniczne postaci. Z końcem października natomiast szkoła podstawowa nr 38 w Katowicach-Kostuchnie organizuje „Łucyjki”, podczas których dzieci i nauczyciele m.in. prezentują się w barwnym korowodzie. Spotkania te pomyślane są jako rodzinna przeciwwaga dla amerykańskiego Halloween, które nie ma jednak nic wspólnego z dniem św. Łucji, poza występującymi obecnie w trakcie pochodów demonicznymi postaciami (diabły, czarownice, wampiry).
W Skandynawii świętowanie opiera się głównie na postaci świętej Łucji i zwane jest „świętem światła”, a na cześć patronki organizuje się pochody ze świecami. Na czele każdej z takich procesji idzie ubrana na biało młoda dziewczyna, której głowę zdobi wianek ze świec. Nikt nie wciela się w rolę upiornych postaci.
Mało poznanym zwyczajem były pochody osób przebranych za czarownice — heksy i diabły, organizowane w dniu św. Łucji. Grupy chodziły po śląskich drogach przed II wojną światową, m.in. w Siemianowicach Śląskich, i straszyły napotkane dzieci, przepytując je z modlitw i tabliczki mnożenia. Kto nie znał odpowiedzi, otrzymywał lanie brzozową miotłą.